Potrącony pies i znieczulica służb

Ilu z nas widziało potrąconego (żyjącego lub martwego) przez samochód zwierzaka? Pewnie niektórym zdarzyło się osobiście potrącić psa lub kota. Co wtedy robić? Czy zastanawialiście się nad tym? Gdzie zadzwonić? Jeden z naszych czytelników stanął przed takim problemem w ostatni weekend, kiedy zauważył potrąconego psa w Chlewiskach.

Znieczulica z jaką spotkał się Jakub próbując uratować życie temu psu (z tego co opisuje) była porażająca. Nikt nie chciał, albo nie potrafił mu pomóc. Ale od początku.

Piątek, wieczór. Przejażdżka do Chlewisk. Okazuje się, że na drodze leży potrącony pies. Telefon na komendę policji w Szydłowcu, tam dyżurny informuje, że to nie ich problem, że należy dzwonić do inspekcji weterynaryjnej, policjant nie podaje numeru. Numer znaleziony w internecie kieruje do Warszawy. Telefon na straż pożarną w Szydłowcu, informacja, że straż nie pomoże bo to nie człowiek. Straż podaje numer do weterynarza. Lekarz odmawia przyjazdu tłumacząc, że jest piątek wieczór i spożył już alkohol. Ponoć sugeruje, aby psa zostawić na drodze. Po naciskach lekarz zgadza się przyjąć psa, ale jeżeli zostanie do niego przywieziony. Niestety kiedy pies zostaje przywieziony do Szydłowca, lekarz nie odbiera telefonu, ma zamkniętą bramę. Pies niestety umiera. Udają się na komendę policji zapytać co zrobić z martwym psem. Jak relacjonuje Jakub, po niemiłej pogawędce z policjantem, który miał stwierdzić, aby policji głowy nie zawracać, dostają numer do kogoś z Chlewisk, kto miałby zająć się martwym psem. Wracają do Chlewisk, tam nikt psa nie odbiera, zostawiają go pod bramą, spod której pies ma zostać odebrany rano.

Tak w telegraficznym skrócie wyglądał przebieg wydarzeń. Jakub na swoim facebooku opisuje to bardziej dokładnie. Czytając ten wpis jedno co nasuwa się na myśl to, że nikt nie chciał pomóc umierającemu zwierzęciu.

Oczywiście można zganiać na to, że był weekend, późny wieczór, ale przecież takie sytuacje prawdopodobnie najczęściej zdarzają się właśnie wieczorem, kiedy to pies, kot czy inne zwierze niespodziewanie wyskoczy kierowcy pod koła. Przy ograniczonej widoczności mamy zdecydowanie mniejsze szanse na reakcję.

W najbliższym czasie będziemy chcieli uzyskać informacje od wszystkich gmin w powiecie szydłowieckim na temat tego jak radzą sobie one w takich sytuacjach, czy mają podpisane umowy z weterynarzami, ile rocznie kosztuje opieka weterynaryjna zwierząt powypadkowych. Zapytamy również o temat bezdomności zwierząt w danych gminach.

Każda gmina powinna mieć plan działania i schemat jak postępować w takich przypadkach, a schemat jest prosty, tylko, że nie każdy z nas, mieszkańców ma obowiązek go znać. Spróbujmy jednak podsumować.

• znajdujesz potrąconego psa w ciągu dnia, w godzinach pracy urzędu i chcesz mu pomóc? Wtedy dzwonisz do Urzędu Gminy z terenu na którym znalazłeś psa.
• znajdujesz potrąconego psa wieczorem lub w nocy, do tego jeszcze w weekend i chcesz mu pomóc? Wtedy dzwonisz na komendę policji, która ma obowiązek wskazać lekarza, który ma podpisaną umowę z daną gminą na opiekę weterynaryjną w przypadkach zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt, o ile oczywiście dana gmina przekazała policji taką informację.

W opisywanej w tym tekście sytuacji Jakub powinien zadzwonić na komendę policję w Szydłowcu, a tam dyżurny powinien go poinformować i podać numer telefonu do lekarza weterynarii, który ma podpisaną umowę z gminą Chlewiska. W tym przypadku takim lekarzem jest lekarz weterynarii Tomasz Pałka. Telefon do lekarza, a ten powinien albo przyjechać, albo poprosić o przywiezienie zwierzęcia. Niektórzy pewnie pomyśleli, że wszystko wyglądało podobnie, ale no właśnie z naciskiem na „podobnie”.

Niestety (i tutaj nie tylko mowa o naszym terenie) znieczulica w stosunku do zwierząt (na każdy możliwy sposób) nadal występuje.

A Wy co sądzicie o całej sytuacji?

Poniżej link do oryginalnego postu Jakuba, który szczegółowo opisuje całą sytuację: