Na jednej z aukcji allegro zakupiliśmy oryginalne wydanie „Małego Dziennika” z czerwca 1938 roku, było to katolickie czasopismo okresu międzywojennego, wydawane w latach 1935 – 1939.

W numerze, który zakupiliśmy można było znaleźć artykuł pt. „Zjawisko w Chustkach”. Chodziło o krwawiącą figurę Matki Bożej w Chustkach niedaleko Szydłowca. W tamtym czasie w to miejsce ściągał tłum pielgrzymów z całej Polski.

Poniżej pokazujemy Wam cały artykuł ks. Dr W. Kosińskiego, dziekana radomskiego.

…………………………………………………………………………………………………………………………….

Już od dwóch tygodni po Radomiu krąży sensacyjna wiadomość, że we wsi Chustki na szosie kielecko – radomskiej niedaleko od Szydłowca stał się cud.

Różne, bardzo sprzeczne, mocno nieraz przesadzone wiadomości krążą o tym cudzie. Według wersji, geneza wydarzenia przedstawia się następująco:

W Chustkach co wieczór zbierali się ludzie, aby modlić się i śpiewać litanię do Najśw. Panny.

Pewnego razu przybyli parobczacy i odezwali się do modlących się dziewcząt, żeby lepiej poszły z nimi na tańcówkę zamiast się modlić. Dziewczęta za to zgromiły chłopców, zaczęła się sprzeczka słowna, a po tym chłopcy obrzucili dziewczęta kamieniami. Jeden z kamieni trafił jakoby w figurę Matki Boskiej w okolicę oka. Wtedy stał się cud: prawe oko zaczerwieniło się nabrzmiało krwią, prawy policzek jest podsiniały, wyraz twarzy Matki Boskiej jakoby płakała i bolała.

Oczywiście są i inne przeróżne wersje początku opisywanych wydarzeń. Tak jednak głosi opinia licznych pątników, którzy gromadnie przybywają w Chustkach. Pątników z każdym dniem jest więcej. Przybywają oni tutaj tysiącami. W okresie Zielonych Świątek do Chustek przybyło około 10 tysięcy pątników by obejrzeć cudowną figurę. W studniach zabrakło wody, a cała okolica odczuła brak żywności, mimo iż stragany z żywnością gromadnie rozłożyły się na miejscu. Na małej nieruchliwej stacji Jastrząb od której, jest około 6 kilometrów do Chustek wykupiono około 400 biletów pierwszego dnia Zielonych Świątek. I to niektóre z tych biletów były do Sącza, Wilna, Katowic itp. Słowem zjawisko w Chustkach zatacza coraz większe kręgi i wzbudza coraz większe zainteresowanie.

Co o tym sądzić z punktu widzenie nauki katolickiej?

Kościół Katolicki nie jest skłonny łatwo uznawać i powagą swoją stwierdzać cudowność jakiegoś zjawiska. Trzeba nagromadzić wiele dowodów i to bardzo poważnych, trzeba aby wielu uczonych rzeczoznawców orzekło, że omawiane wydarzenie nie da się wytłumaczyć w sposób naturalny. Dopiero wtedy Kościół skłonny jest uznać w tym wydarzeniu palec Boży, fakt nadprzyrodzony słowem – cud. Ostrożność ta tym bardziej jest wskazana, że jest coś w naturze ludzkiej, która żywiołowo pożąda cudowności. Rozmaici niedowiarkowie nawet, czy ludzie religijnie obojętni łatwo wierzą w zabobony, wróżby itp. Im słabsza wiara tym większe pożądanie cudów. Cóż więc należy myśleć o wypadkach w Chustkach?

Pierwsze ogólne moje wrażenie w Chustkach było nie dodatnie: godzina 17, około 150 ludzi, jednak klęczących i modlących się mało.

Łażą, rozmawiają, gapią się bezmyślnie; są już stragany ze słodyczami. Jakaś kobieta wspięła się na cokół figury, nawiasem mówiąc wykonanej artystycznie i pięknie. Jedna ręką trzyma się figury, a drugą pociera chusteczką od nosa zwilżoną śliną oko figury i pokazuje znak czerwony na chusteczce. Proponuje, abym i ja dał swoją chusteczkę, to będzie pocierać i spowoduje czerwoną plamę. Inni ponoć gorzej sobie postępowali, bo nożem lub innym narzędziem skrobali, tak iż piękna figura została nieco zniekształcona.

W imieniu Księdza Biskupa sandomierskiego umieściłem przy figurze ogłoszenie, prosząc o pobożne zachowanie się i o to, by nie pocierać i nie skrobać twarzy Matki Boskiej.

Dopóki Kościół nie wypowie się o cudowności wydarzeń w Chustkach wolno katolikowi w nie wierzyć lub powątpiewać. Kościół zaś nie śpieszy się z wypowiedzeniem swego zdania mając do tego poważne racje.

Przypominamy sobie kilka podobnych wypadków. Przed samą wojną w pobliżu miasteczka Kolbuszowa, kilka mil na południe od Sandomierza miała się objawić Matka Boska gdzieś pastuszkom na pastwiskach. Setki pielgrzymów ściągało na to miejsce. Opowiadali, że proboszcz i służba kościelna, którzy nie chcieli uwierzyć zaniewidzieli. Ale nic podobnego nie było i o cudzie rychło zapomniano. Pod Staszowem blisko Kielczyny przed kilkunasty laty, jakaś kobieta dostrzegła na powierzchni źródła, jakoby obraz Matki Boskiej z drobnych fal. Wielu pątników nawiedziło to miejsce ale dziś o tym już nic nie słychać. Przed kilku laty głośno opowiadano o zjawieniu się Matki Boskiej koło Środy blisko Poznania. Znowu liczne pielgrzymki ciągnęły na to miejsce. Dziś znowu już nikt nie mówi o tym cudownym wydarzeniu. Dopóki więc Kościół nie zbada za pośrednictwem odpowiedniej komisji, nie sprawdzi całego wydarzenia, nie mamy obowiązku wierzyć w cudowność zjawiska w Chustkach.

Od ludzi świeckich słyszałem kilka przypuszczeń, które w sposób naturalny starają się wytłumaczyć wydarzenia w Chustkach.

1.) Dziewczęta wiejskie lubią stroić figury przydrożne w sztuczne kwiaty robione z kolorowej bibułki. Maj mieliśmy dosyć dżdżysty, mogły bibułki farbować jak się to mówi i zabarwić oko i policzek figury. Uczyniono próbę i stwierdzono, że czerwony atrament wsiąka w piaskowiec z jakiego zrobiona jest figura na centymetr grubości.

2.) Podobno pewne rodzaje mchów rosnących na skałach i kamieniach w pewnym okresie przy sprzyjających warunkach wydają z siebie soki barwne przenikające kamień dosyć głęboko.

3.) Podobno wreszcie są pewne owady, malutkie pająki czerwone, z których nawet ponoć wyrabiają delikatne farby. Te pająki mogłyby wreszcie zaczerwienić figurę.

4.) Kamienie posiadają niekiedy odmienne słoje i różnego rodzaju zabarwienia. Zachodzi więc pytanie czy w danym wypadku nie mamy właśnie do czynienia z naturalnym zabarwieniem kamienia.

Możnaby jeszcze wiele innych snuć przypuszczeń tłumaczących wydarzenia w Chustkach w sposób naturalny, ale to wszystko nie wyklucza cudu.

Może właśnie w naszych czasach wielkiego upadku wiary i obyczajów chrześcijańskich, wśród niektórzy jednostek zechce Bóg i Matka Najśw. w cudowny sposób objawić się, a przez to podnieść na duchu lud katolicki.

Starajmy się tedy życiem naszym zasłużyć na cud, modlić się o ten cud, a cud się wtedy stanie i Kościół Katolicki go wtedy uzna.

……………………………………………………………………………………………………………………….