Mimo tego, że trener warszawskiej drużyny Henning Berg nie stawia na niego zbyt często, wszyscy również pamiętamy, że Norweg już przed wyjazdem Furmana do Francji mówił, że nie widzi go w pierwszym składzie. Pewnie, dlatego Dominikowi było podjąć decyzję o wyjeździe.

Legia wypożyczyła Furmana do końca sezonu. Traktowano to jako wyciągnięcie ręki do wychowanka klubu, który – jako kolejny – zadusił się w mocniejszej lidze. Furman odrzucił opcję dokończenia sezonu w Rosji (prawdopodobnie Torpedo Moskwa) i przystał na zdecydowanie niższą pensję w Legii. Niższą, czyli oscylującą wokół 20 tysięcy złotych miesięcznie – blisko trzy razy mniejszą od tej, jaką miał przed wyjazdem. Chciał po prostu ratować karierę.

Przez całą rundę niewiele się zmieniło. Furman wykręcił jedynie trzy ligowe mecze od pierwszej minuty plus trzy w pucharze. W Ekstraklasie jednak naprawdę dał radę. Nie licząc meczu z Lechią, kiedy wyłożyła się prawie cała Legia – wyglądał dużo lepiej niż przed wyjazdem. Zdecydowanie poprawił stałe fragmenty, podejmował odważniejsze i trafniejsze decyzje, szukał gry do przodu… Wzmocnił się też fizycznie. Jednym słowem – zaczął przypominać piłkarza z papierami.

Po 30 kolejkach rundy zasadniczej Legia Warszawa jest liderem i głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa Polski po rozegraniu fazy grupowej (mistrzowskiej i spadkowej). Jednak runda wiosenna w jej wykonaniu była bardzo słaba, najpierw odpadnięcie z Ligi Europejskiej po dwumeczu z Ajaxem Amsterdam, a potem kilka wpadek i kiepskich spotkań w lidze. Gdyby zastanowić się, kto w Legii wyróżnił się w tym czasie to pierwszy na myśl przychodzi brazylijczyk Guilherme, reszta wyglądała słabo. Oprócz Dominika, który naprawdę wygląda solidnie, choć mało zauważalny, pewnie to z powodu zajmowanej pozycji i rzadkich mimo wszystko występów.

Teraz przed Furmanem najważniejsza decyzje w karierze. I to decyzje, które zapadną poza nim, bo sam najchętniej zostałby w Warszawie. Tuluza jeszcze jednak nie zdecydowała, czy będzie chciała Dominika zatrzymać. Wiele zależy od tego, czy utrzymają się w Ligue 1 (14. miejsce i dwa punkty przewagi nad strefą spadkową). Jeżeli spadną, prawdopodobnie wezmą chłopaka z powrotem. W przeciwnym razie Legia, która chce powrotu Furmana na stałe, będzie miała dużo lepszą pozycję negocjacyjną.

Istotne jest też pytanie, ile Tuluza zechce ewentualnie odzyskać z ok. 2,7 miliona euro, jakie wydała na Polaka. Jeżeli suma zakręci się powyżej bańki, transfer będzie mało realny.

info na podstawie artykułu z Weszło.com

foto. FotoPyk