Za czasów pogańskich nocą z 21 na 22 czerwca obchodzono święto, które nazywało się Sobótką, a było radosnym powitaniem lata i świętem miłości, której patronami były bóstwa Łado i Kupała. Z chwilą przyjęcia chrześcijaństwa przesunięto termin tych obchodów na najkrótszą noc w roku, noc z 23 na 24 czerwca, a dla zatarcia charakteru pogańskiego tej uroczystości dano jej nowego patrona św. Jana Nepomucena, stąd powstała nowa nazwa – Noc Świętojańska.
Od niepamiętnych czasów ludzie zbierali się w tę noc na wzgórzach i leśnych polanach i tam rozpalano wielkie ogniska zwane sobótkami. Sobótki rozpalano również na świętej górze Ślęży, dlatego z czasem górę tę nazwano Sobótką.
Ogniska spełniały wielką rolę, ponieważ wierzono w oczyszczającą moc ognia skrzesanego przez potarcie dwóch kawałków drewna. Popisem zręczności i odwagi, a równocześnie poddaniem się obrzędowi oczyszczenia były pojedyncze skoki mężczyzn, panien i trzymających się za ręce zakochanych par. W ognisku palono słomianą kukłę symbolizującą złą Żywię. Dla wzmocnienia siły magicznej ognia wrzucano do ognisk zielę bylicy. Wierzono w magiczną moc ziół, szczególnie bylicy, która udaremniała praktyki czarownic. Przepasywały się nią tej nocy nie tylko dziewczęta, ale również kobiety, ponieważ miała nie tylko moc odczyniania złych uroków, ale również zwiększała płodność, przyczyniała się do lekkich porodów, leczyła bóle krzyża, zawieszona przy wejściu do domu nie wpuszczała zła. Dlatego starano się mieć tę roślinę zawsze przy sobie, zaszywano ją nawet w ubraniach.
Moc czarodziejską posiadały również inne rośliny takie jak: piołun, czarny bez, dziurawiec nazywany również świętojańskim zielem, mięta, ruta, biedrzeniec, liście i gałązki leszczyny.
Moc oczyszczającą miała również woda, która dawała zdrowie i korzystnie wpływała na urodę, ułatwiała spotkanie osobom sobie przeznaczonym, zapewniała szczęście w małżeństwie. Dlatego kąpano się, opryskiwano wodą lub obmywano nocną rosą. Sezon kąpielowy rozpoczynał się od Nocy Świętojańskiej. Należało być ostrożnym w czasie kąpieli w rzece czy stawie, ponieważ wodne duchy chciwe ludzkich ofiar mogły wciągnąć pod wodę i utopić.
Najważniejszym obrzędem oprócz skoków przez ognisko było puszczanie wianków uwitych z ziół, kwiatów polnych lub ogrodowych na wodę. Wianki przyczepione do deszczułek, zaopatrzone w płonące świeczki spuszczane były przy akompaniamencie śpiewu i muzyki na wodny nurt. Dobrą wróżbą było, kiedy wianek spokojnie płynął, złą, jeśli zatonął . Dwa wianki równocześnie rzucone na wodę symbolizowały kochającą się parę, jeżeli zbliżały się do siebie, wróżyły szczęśliwą, wspólną przyszłość, jeśli oddalały zapowiadały rozstanie. Grały wiejskie kapele, tańczyły i śpiewały młode dziewczyny na przykład tak:
„ Płynie wianeczek za wodą,
To mnie do ślubu powiodą,
A jeśli wianeczek utonie w topieli.
Będziecie mni w smutku widzieli.”
Wierzono, że raz do roku zakwita w Noc Świętojańską kwiat paproci, który zapewniał szczęście, bogactwo i mądrość.. Biło od niego niezwykłe światło, które wskazywało miejsce ukrytego skarbu. Korzystając z pretekstu, jakim było szukanie kwiatu paproci młode, zakochane pary udawały się na samotny spacer w ciemny las.
Tańce, śpiewy, muzyka, magiczne obrzędy stawały się inspiracją dla wielu pisarzy np. Józefa Ignacego Kraszewskiego (powieść „Stara Baśń”) czy poetów. Najpiękniej chyba przedstawił sobótkowe obrzędy obchodzone w XVI wieku we dworze w Czarnolesie Jan Kochanowski w „Pieśni Świętojańskiej o Sobótce”.
Irena Przybyłowska – Hanusz