Dziś o bezrobociu w Szydłowcu przypomniał portal Bankier.pl, serwis specjalizujący się w szeroko pojętych finansach. 

Według danych, które podaje Bankier stopa bezrobocia w Polsce wynosi 10,3%. Powiat Szydłowiecki natomiast może się „pochwalić” bezrobociem na poziomie 31%. 

Znów pojawią się teksty, że to tylko statystyka, że liczy są przesadzone czy przekłamane. Zapytajmy zatem „co z tego”? Inwestorów lokalni włodarze obiecują mieszkańcom Szydłowca przed każdymi wyborami. A my (mieszkańcy) przed każdymi wyborami dajemy sobie wciskać ten sam „kit”. Fajnie, co nie? 

Otóż nie do końca. Pomijając wątek niewidzialnego ogromnego inwestora, spójrzmy z drugiej strony. Ta sama lokalna władza obiecuje nam przed każdymi wyborami skierowanie swoich działań w kierunku turystycznym. Tylko, czy potencjalny turysta z ochotą będzie odwiedzał Szydłowiec i inne gminy powiatu o największym bezrobociu w Polsce? I tak i nie powiedzą niektórzy. Może warto więc zastanowić się nad tablicą informującą przy drodze S7. Witajcie w powiecie szydłowieckim! Powiecie o największym bezrobociu w Polsce! Żyjemy! 

To oczywiście przesada, ale raczej sensowna.

Na drugim miejscu w Polsce w tej niechlubnej statystyce jest powiat kętrzyński (28%), na trzecim braniewski (27,6%). Z danych podanych przez Bankiera jesteśmy jedynym powiatem w Polsce, którego stopa bezrobocia przekracz 30%. 

Na portalu Bankier.pl czytamy w uzasadnieniu:

W praktyce to nie jest takie łatwe – w regionach, w których od lat występuje wysoka stopa bezrobocia wielu ludzi ma status tzw. długotrwale bezrobotnych. Większość z nich tak naprawdę nie poszukuje zatrudnienia. Część pracuje na czarno, spory odsetek stanowią też kobiety, które nigdy nie pracowały a systematycznie rejestrują się z powodów formalnych np. by mieć opłaconą składkę zdrowotną. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to doskonałe miejsce do inwestycji, bo statystycznie istnieje duży zasób wolnej siły roboczej, którą można tanio zatrudnić – w rzeczywistości to właśnie w takich regionach przedsiębiorcy skarżą się na brak chętnych do pracy.

Nie oznacza to, że problemu nie ma – władze powinny naciskać na programy zachęcające do legalizacji zatrudnienia. Fakt, że na mapie polskiego bezrobocia od lat znajdują się powiaty, gdzie niezależnie, czy mamy kryzys, czy okresy wzrostu gospodarczego, wskaźnik bezrobocia przekracza 25%, powinien przynajmniej zwrócić uwagę władz, że albo jest tu coś nie tak ze sprawozdawczością, albo podejmowane programy aktywizacji bezrobotnych są wysoce nieefektywne i należy zastosować inne niestandardowe instrumenty. – kończy wywód ekonomista Łukasz Piechowiak.

Obserwując Szydłowiec i cały powiat szydłowiecki mieszkając w nim można odnieść wrażenie, że gdzieś zostały popełnione straszne błędy. Oczywiście można wskazywać na kolejne obozy rządzące, można winić za taki stan rzeczy skutki transformacji, można winić Andrzeja Jarzyńskiego, Włodzimierza Górlickiego czy Artura Ludwa. Tylko czy ktokolwiek weźmie za to wszystko odpowiedzialność? 

Władza, która doprowadziła i prowadzi Szydłowiec do pogłębiającego się bezrobocia żyje dostatnie. Dostaje się ludziom niewinnym, albo naiwnym, którzy wierzą w te wszystkie obietnice bez pokrycia. 

Link do artykułu na bankier.pl