Pierwsza połowa, choć padły w niej trzy bramki była dosyć nudna i praktycznie tylko strzelone bramki zasługują na wyróżnienie. Jako pierwsi do bramki rywali trafili zawodnicy z Szydłowca, a konkretnie młody zawodnik Patryk Czarnota. Niestety w ostatnich minutach pierwszej części meczu Mazowsze Grójec dwukrotnie pokonało naszego bramkarza Macieja Osobińskiego, który wyrasta na specjalistę od rzutów karnych, choć tym razem nie udało się do końca obronić. Pierwszy gol dla Mazowsza padł po rzucie karnym, pierwszy strzał Osobiński wybronił przy dobitce był już bez szans. Nad słusznością rzutu karnego można dyskutować, tym bardziej o żółtej kartce dla Dawida Bieli przy tej sytuacji.

Druga połowa to kontrowersja na kontrowersji. Najpierw sędzia nie zauważył ręki w polu karnym Mazowsza, którą to sygnalizowali zawodnicy z Szydłowca. Nie zapomniał jednak sędzia ukarać drugą żółtą kartką Dawida Bieli i od 53 minuty Szydłowianka grała w osłabieniu. Mimo wszystko Szydłowianka nawet w osłabieniu posiadała przewagę, brakowało jednak pomysłu.

Pomysł na grę miał jednak nadal sędzia, który miał swoje własne przepisy. W 90 minucie Miller (Szydłowianka) zrobił rajd skrzydłem, znalazł się w narożniku boiska, próbuje wycofać piłkę na 16 metr, ale podanie przecina obrońca gospodarzy, piłka wraca do Millera, a sędzia odgwizduje spalonego(!!!). W doliczonym czasie gry faulowany po raz n-ty Daniel Grymuła nie wytrzymał nerwowo i lekko uderzył głową Dusińskiego, za co został ukarany drugą żółtą ,a w konsekwencji czerwoną kartką.

Jak widać w Grójcu było ciekawie i zarazem nerwowo. Czy sędzia poniesie konsekwencje swojej „słabej dyspozycji”? z pewnością jeszcze się przekonamy.

Foto i info : www.szydlowianka1946.pl