Wychowanek Szydłowianki Szydłowiec, następnie przez wiele lat piłkarz Legii Warszawa, kapitan młodzieżowej Reprezentacji Polski, dziś nie łapie się do składu ostatniej drużyny włoskiej Serie A. 

Okazuje się dziś niestety, że „Weszło” może mieć sporo racji. Zawodnik, który przez kilka lat przez wielu był broniony, uznawany był za nadzieję polskiej piłki, za przyszłego lidera Legii Warszawa, nawet na Zachodzie coś w nim widzieli (niemal 3 milony euro, wydane przez Toulouse FC), staje się piłkarzem niespełnionym. 

We Francji nie poszło, kilka spotkań, jedna sytuacja strzelecka. Wrócił do Legii. Najpierw pół roku walki, aż w końcu zaczął stawać się liderem środka pola…do przyjścia trenera Stanisława Czerczesowa. Ten Furmana nie cenił, a wyraził to zatrudniając Ariela Borysiuka, według siebie piłkarza lepszego niż Dominik. Ponoć na własne życzenie Furman skrócił wypożyczenie do Legii i przeniósł się do Włoch, do szekspirowskiej Werony. 

Wydawało się, że trafił idealnie. Klub broniący się rozpaczliwie przed spadkiem, który musi próbować wszystkiego. Nawet Furmana. Niestety. Do tej pory Dominik nie zadebiutował, pięciokrotnie grzejąc ławę (w lidze włoskiej na ławce siedzi 11 zawodników, na boisko wchodzi 3, w innych ligach ławka to 7 zawodników).

Jak wskazuje „Weszło” problem polega chyba na tym, że trener Hellasu Werona nie widzi Furmana jako tego, który może pomóc drużynie. W środku stawia na Marrone i Ionitę (ten pierwszy gra całkiem nieźle). Ewentualnie gra doświadczony Greco. Jak wylicza portal Furman jest przy dobrych wiatrach, dopiero czwartym wyborem.

Szkoda się robi Dominika, kiedy po każdej kolejce włoskiej Serie A zaglądamy w statystyki meczowe i na próżno szukamy choćby wejścia na boisko z ławki. 

Kontrakt Furmana we Francji wygasa dopiero w 2018 roku. Jeżeli nie zacznie grać Werona z pewnością go nie wykupi, tym bardziej, że raczej przyszły sezon spędzą w Serie B. Bardzo realnym scenariuszem wydaje się powrót do Tuluzy, która również jedną nogą jest na zapleczu francuskiej ekstraklasy czyli w Ligue 2. Tam Furman mógłby się przydać. 

Inne rozwiązania? Powrót do Polski? jakaś słabsza liga? Jeżeli tak to jaka? Czekamy na Wasze komentarze, a póki co trzymajmy kciuki, bo być może już niedługo Dominik Furman zaskoczy swoich kibiców w Szydłowcu, w Polsce i dziennikarzy portalu „Weszło”. Do zakończeniu włoskiego sezonu zostało wszak jeszcze 11 kolejek. Kończąc nasuwa się pytanie, czy Dominika czeka przyszłość taka jak Rafała Wolskiego (wrócił do Polski)? czy może jak Pawła Wszołka (bo dłuższym okresie, wreszcie jest wiodącą postacią swojej włoskiej drużyny)?

Link do oryginalnego artykułu na „Weszło”.