5 lipca 1809 roku. Dziś rano opuściła nasza dywizya Radom. W czasie marszu odebraliśmy raport z Kamińska, miasteczka leżącego w tej tu okolicy, które największych przykrości i rabunków doznało od korpusu feldmarszałka Mondeta i jen.Mohra, złożonego z 12.000 żołnierza niekarnego i 18-tu armat.

Ten więc korpus, cofając się na odgłos zbliżenia się jen. Dąbrowskiego, zostawił w tyle w Kamińsku oddział z przeszło 90 ludzi na dokonanie zniszczenia ubogich mieszkańców tego miasteczka. Lecz mieszkańce, zniechęceni przeciw swoim napastnikom, zebrali się i uzbrojeni w kije wypędzili cały ten oddział zbrojny, odbili bydło i fury i zabrali 12 karabinów, które oddali naszemu patrolowi, co tam wkrótce po tej utarczce nadszedł.

Koło południa stanęliśmy z całym korpusem naszej dywizyi obozem pod wsią Kowale – Stępociny, na wzgórzystem położeniu otoczonem lasami. Strzelcy nasi byli rozłożeni po flankach, a oddziały naszej kawaleryi stanęły już w Szydłowcu.

6 lipca

Stojąc w tem położeniu całą noc, ruszyliśmy przed wschodem słońca w dalszy marsz, i mimo skwaru, szliśmy ciągle po obiedzie, aż do Szydłowca, gdzie połączyliśmy się z głównym korpusem, t.j. księcia ministra. wojny, naczelnego naszego dowódcy. Nasza dywizya ma teraz formować jego korpus rezerwowy, a przynajmniej ten tytuł nosić, gdyż zawsze jednak idąc razem, będziemy formowali jeden korpus. Cała nasza armia tu połączona na lewym brzegu Wisły nie wynosi i dziesięciu tysięcy, lecz wielkie bardzo wrażenie sprawuje, gdyż ją trzej jenerałowie dywizyi składają, książę minister wojny naczelny dowódca, jen. dyw. Zajączek, komenderujący korpusem i jen. dyw. Dąbrowski, komenderujący rezerwy. (nie jest to poniżeniem, iż tak wsławionym tylu bohaterskimi czyny jenerałowi powierzono rezerwę, owszem dlatego to uczyniono, że wiedziano, iż jenerał ten posiada szczególny talent dowodzić nowym żołnierzem, czego tylokrotne dał dowody). Powiększa jej okazałość wielka liczba jenerałów brygady, z których najwięcej się odznaczają Rożniecki i Sokolnicki, komenderujący teraz naszą przednią strażą, pierwszy kawaleryą, drugi piechotą, obydwaj okryci sławą w tej kampanii. Również sztaby niezmiernie liczne trzech jenerałów dywizyi w połączeniu, składające się z przeszło kilkuset głów, wystawiają same w oczach każdego niezmiernie wielka ilość naszego wojska. Do tego dobre rozłożenie korpusów naszych, zewsząd awansujących na nieprzyjaciela najwięcej go przeraża i dlatego tak się przed nami cofa, nie śmiejąc wydać bitwy. To są szczególniejsze korzyści, które nam sprawiają tak sprzyjającą kampanią, bo możemy mówić, iż najwięcej ostentacją, obrotami i nagłymi marszami, wojujemy naszego bojaźliwego nieprzyjaciela. Do tego wszystkiego można jeszcze dodać, i to, iż dla nas wielką jest także korzyścią sprzyjanie nam mieszkańców i obywateli tutejszych, którzy najlepszymi są donosicielami obrotów nieprzyjaciela, a w tyle naszej armii formują niejako korpusa rezerwowe, tworzą jakby nowe pułki, które obsadzają nasze zdobycze w tyle pozostałe. Takiemi wojskami mamy prawie całą starą Galicję i wszystkie zdobycze naszej armii na prawym brzegu Wisły obsadzone.

Szydłowiec, liche bardzo i dużo podupadłe miasteczko, zdaje się jednak, że dawniej w lepszym się stanie znajdowało, co pokazują niektóre podupadłe domy i obszerne bruki. Znajduje się tu także dawny zamek książąt Radziwiłłów, gdzie była główna kwatera księcia naczelnika Poniatowskiego. W okolicy są kopalnie, wielkie piece, fryszerki i kuźnie żelazne, w których topią w obfitości rudę żelazną, leją wiele naczyń i kują narzędzia różne. Cała tutejsza okolica znacznie już jest wzgórzystą. Samo miasto stoi na obnażonej skale wynurzającej się z wnętrza ziemi

„DZIENNIK LUDWIKA SCZANIECKIEGO PUŁKOWNIKA WOJSK POLSKICH” WARSZAWA SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI E. WENDE I SPÓŁKA 1904 Strony 122, 123, 124