„Nie w nerwach , a w normalnej rozmowie powiedziałem mieszkańcom prawdę ( a nie obietnice bez pokrycia) – zaznaczył na początku naczelnik Piotrowski.
By odprowadzić wodę z ulicy Dworskiej najpierw musi być wykonana kanalizacja deszczowa w ulicy Podzamcze. Przecież kanalizację buduję się od ujścia kanalizacji w górę, nigdy odwrotnie. Niby gdzie miałaby odprowadzona być woda z ulicy Dworskiej, gdyby wybudowano kanalizację w tej ulicy? – pytał.
Informowałem mieszkańców, że jest ogłoszony przetarg na wykonanie kanalizacji od rzeki przez rondo i ulicę Sowińskiego do ulicy Podzamcze. Po wykonaniu tej kanalizacji można budować kanalizację w ulicy Dworskiej. Czy to jest ignorancja, jeśli tak to czyja? – zwrócił się do mieszkańców z kolejnym zapytaniem Kazimierz Piotrowski.
W ubiegłym roku w pierwszej wersji budżetu inwestycja budowy kanalizacji deszczowej do ulicy Podzamcze była zaplanowana, ale uchwałą Rady Miejskiej zamieniono ją na inwestycję wybudowania kanalizacji sanitarnej w ulicy Dworskiej (też bardzo potrzebnej) i została ona wykonana.
Po wybudowaniu kanalizacji deszczowej możliwe będzie budowanie ulicy, a na dzień dzisiejszy drogę gruntową mogę naprawić doraźnie poprzez nawożenie żużlu bądź kruszywa – tłumaczył.
Czy zasadne było by wybudowanie ulicy, a potem zrywanie asfaltu i układanie kanalizacji deszczowej? Nie można też zbyt podnosić terenu ulicy bo spowoduje to jeszcze większe zalewanie posesji.
Ulica Dworska nie jest zalewana jak piszą mieszkańcy. To wody z tej ulicy zalewają ulice położone niżej np. ulicę Podzamcze. Przy tak intensywnych opadach normalne jest chwilowe podtopienie działek. Droga, ulica nie służy też jako ciąg do odwodnienia działek” – zakończył wątek ulicy Dworskiej naczelnik Kazimierz Piotrowski.
Czy odpowiedź naczelnika Kazimierza Piotrowskiego usatysfakcjonowała mieszkańców ulicy Dworskiej dowiemy się z pewnością niebawem. Ostatnie ulewy z pewnością również dały się we znaki nie tylko mieszkańcom wspomnianej ulicy, ale wielu innym. Woda jest groźnym przeciwnikiem naszego miasta.
ps. w poprzednim artykule napisałem, że w Szydłowcu rwące potoki podczas ulew tworzą się m.in przez zalegający na ulicach piach, który zapycha studzienki kanalizacyjne. Naczelnik Piotrowski uważa jednak inaczej: „Chciałem poinformować, że nie jest prawdą, że przyczyną lania się wody strumieniami po ulicach są niedrożne studzienki.”
W załączeniu naczelnik podesłał jedną z ostatnich prognoz meterologicznych, która informowała o dużej intensywności opadów. Ze wszystkim się zgadzam, również z tym, że studzienki są drożne (nie znam się na tym). Mimo wszystko zalegający piach, którego na ulicach Szydłowca naprawdę jest dużo, może mieć wpływ na wolniejsze spływanie wody do studzienek? Chciałbym jednak zaznaczyć, że zdaję sobie sprawę z tego, że przy takich ulewach jakie mamy obecnie nawet, gdyby piachu nie było, niewiele by to zmieniło.