Towarzystwo Aktywnych Kulturalnie „Projektoriat” zaprosiło Karolinę Banachowicz (performerka, artystka wizualna), sprawczynię całego zamieszania, aby wytłumaczyła co miała na celu wieszając tą tablicę.
Na spotkaniu pojawili się min. chłopcy, którzy walczą o skatepark w Szydłowcu, a także przedstawiciel władza miasta w imieniu burmistrza Szydłowca Andrzeja Jarzyńskiego pojawił się główny specjalista do spraw organizacyjno – prawnych i nadzoru Pan Bolesław Boruszewski.
Zanim rozpoczęła się dyskusja zebrani obejrzeli dwa, krótkie filmy. Pierwszy ledwie 2 minutowy, przedstawiał reakcję mieszkańców Szydłowca na powieszoną tablicę i prawdopodobieństwo zburzenia cmentarza, a postawienia tam Skateparku. (pierwszy film można obejrzeć poniżej)
Drugi już około dziesięciominutowy pokazywał skatepark w Warszawie i rozmowę z Jego właścicielem, który opowiedział jak wygląda budowa, koszty utrzymania czy zainteresowanie takim skateparkiem.
No i w tym momencie wypadałoby powiedzieć o co w ogóle chodziło z tą tablicą?
Otóż była to zwykła prowokacja ze strony Karoliny Banachowicz, w której chodziło między innymi o to by zobaczyć czy miasto dba bardziej o przyszłość czy o przeszłość i na odwrót. Zauważyła, że niektórzy mieszkańcy buntowali się temu pomysłowi, natomiast inni twierdzili, że skoro władza tego chce to widocznie tak być musi.
Banachowicz jeszcze jakiś czas opowiadała o historii, o Żydach, o tym, że sprawdziła jaka jest relacja gminy żydowskiej z miastem Szydłowiec.
Wszyscy jednak, którzy pojawili się na spotkaniu byli ciekawi co w końcu z tym Skateparkiem?
Karolina Banachowicz na wstępie poinformowała, że zapoznała się z rocznymi wydatkami gminy Szydłowiec i przyznała, że są to wysokie kwoty, zastanawiają ją tylko jakie są priorytety w wydawaniu pieniędzy przez miasto.
Przyznała również, że zastanawiała się czy w mieście w którym jest tak duże bezrobocie skatepark jest koniecznie potrzebny i czy miasto było by stać na utrzymanie takiego obiektu?
Nadszedł czas na dyskusję na temat skateparku w Szydłowcu i prowokacji, którą urządziła Karolina Banachowicz. Głos w obu sprawach zabrał jako pierwszy Pan Bolesław Boruszewski, który zaczął od prowokacji.
„Według nas (władz miasta) tego typu prowokacja była chwytem poniżej pasa” – rozpoczął dość ostro Boruszewski. „Mieliśmy ogromną ilość telefonów w tej sprawie, ludzie pytali jak władza ma w ogóle czelność zachowywać się w ten sposób, bezcześcić takie miejsce itp. Był to z Pani strony niesmaczny żart, według nas powinna Pani najpierw powiadomić władze i dopiero po naszej zgodzie urządzać taką prowokacje, bez tego wszystkiego sprawa stała się bardzo poważna, sprawa otarła się o prokuraturę”.
Banachowicz wtrąciła, że jej zdaniem: ” Prowokacja miała na celu wymuszenie min. takiego spotkania jakie mamy dzisiaj”
Bolesław Boruszewski od razu dodał, że: „Burmistrz Jarzyński spotkał się już z chłopcami zainteresowanymi skateparkiem i z uwagą wysłuchał ich pomysłów. Dziś mogę to powiedzieć jasno i wyraźnie SKATEPARK w SZYDŁOWCU POWSTANIE i to w wersji bardzo profesjonalnej. Mamy duży teren miedzy boiskami a kortami tenisowymi przy ulicy Sportowej, który idealnie nadaje się na taki właśnie skatepark. Planowane są również na tamtym terenie alejki rowerowe, Szydłowiec zyska naprawdę na bardzo wysokim poziomie teren sportowo – rekreacyjny. Na dzień dzisiejszy czas wybudowania skateparku można oszacować na mniej więcej dwa lata, wiadomo co za tym idzie, wszelkie pozwolenia, dokumentacja, przetarg na wykonanie, więc widzimy, że nie jest to taki prosty proces. Tym bardziej, że jak mieszkańcy Szydłowca wiedzą, miasto realizuje bardzo ważny projekt kluczowy czyli rewitalizację zabytków Szydłowca, który pochłonie wiele pracy i pieniędzy, dlatego musimy jakoś to wszystko poukładać. Tak czy inaczej Skatepark w Szydłowcu powstanie”
Ku zdziwieniu słowa Pana Bolesława Boruszewskiego nie spotkały się z aprobatą młodzieży, która ani nie ucieszyła się z tego, że skatepark będzie profesjonalny, ani z tego że w ogóle powstanie w przeciągu dwóch lat…powód? Bardzo prosty, za dwa lata może ich nie być w Szydłowcu.
Młodzież z tego co mówili przybyli jej przedstawiciele, wolałaby tańszy i uboższy skatepark, ale szybciej.
Słów, które padły wczoraj, tematy, które zostały poruszone oraz pomysły, które powstały w głowach trudno to wszystko zliczyć. Wydaje mi się jednak, że prowokacja oczywiście była potrzebna, choć niewinna osoba była w tej sprawie przesłuchiwana to i tak pokazało to władzom, że można w prosty sposób narobić trochę zamieszania w mieście. Jeżeli jednak chodzi o samą wczorajszą dyskusję to oczywiście, też się przydała bo oczywiście dyskutować trzeba i poruszać trudne tematy, myślę jednak, że jednak młodzież zainteresowana skateparkiem powinna czym prędzej udać się do burmistrza w tej sprawie.
Dlaczego? Chociażby dlatego, by porozmawiać z nim o super nowoczesnym skateparku, który jak wynika ze słów Pana Boruszewskiego powstanie w Szydłowcu. Muszą walczyć o to, że gdy już skatepark zacznie być planowany na papierze to będą mogli brać udział w jego projektowaniu i zagospodarowaniu. Wczoraj również padły bardzo ważne słowa, o tym, że trzeba władze miasta uświadomić czym w ogóle jest kultura skate’owska, że to nie jest piękny i estetyczny plac do jazdy na rowerze typu „składak”. Skejci chodzą luźno ubrani, robią różne niebezpieczne wygibasy na bmx’ach, rolkach czy deskorolkach. Skejci malują graffiti, które według nic dodaje właściwego znaczenia skateparkowi. Z tym wszystkim musicie iść do burmistrza Jarzyńskiego, aby potem nie mieć do siebie pretensji, że były jakieś tam niepowodzenia.
Wczoraj była również mowa o tym, że miasto popadło w jakąś gigantomanię i robi z budowy skateparku wielkie „halo”, choć rzadko bronię naszych urzędników to jednak wydaje mi się, że mają do tego pełne prawo, bo skoro to oni będą budować ten obiekt za publiczne pieniądze, to oni biorą odpowiedzialność za jego wygląd, rozmiar czy funkcję jaką będzie spełniał. Młodzież może tylko walczyć, o to by wziąć czynny udział w budowie takiego skateparku, a burmistrz może, (ale nie musi) zaprosić ich do rozmowy.
Trzeba wziąć również pod uwagę to, że być może jest tak, iż miastu łatwiej będzie wydać większe pieniądze w ciągu dwóch lat, niż mniejsze w przeciągu sześciu miesięcy, tym bardziej, że (tutaj zgodzę się z Panem Boruszewskim) skatepark to nie jest nagląca sprawa i nie jest konieczne jego wybudowanie.
Radzę swoim młodszym kolegom, aby docenili gest burmistrza Jarzyńskiego, który wysłuchał was, chce z wami rozmawiać i co najważniejsze obiecał, że skatepark wybuduje. Oczywiście rozumiem was, że chcielibyście gdyby skatepark powstał jak najszybciej i może być on jakikolwiek, bo gdybym to ja miał taką pasję z pewnością zachowywałbym się podobnie.
Polecam jednak więcej cierpliwości, trzymajcie rękę na pulsie i co najważniejsze nie dajcie się wykolegować z tego projektu, a skatepark waszych marzeń z pewnością powstanie.
{phocagallery view=category|categoryid=38|limitstart=0|limitcount=4|detail=6|imageordering=5}