Oświadczenie pojawiło się na prywatnym profilu M.Kwiatka na Facebooku, a także w evencie „Skuwamy szydłowiecki beton polityczny”, również na Facebooku.

Właśnie dzięki temu portalowi i wspomnianemu wydarzeniu Michał Kwiatek stał się w ostatnich tygodniach osobą powszechnie znaną, przeciętnemu mieszkańcowi Szydłowca i okolic.

Akcja „Skuwamy szydłowiecki beton polityczny w Szydłowcu” w początkowej fazie miała na celu zwrócić uwagę na problemy w funkcjonowaniu Powiatu Szydłowieckiego, Urzędu Pracy, radnych powiatowych itp. Temat zaniechano w drugiej turze wyborów samorządowych i skupiono się na krytyce ówczesnego burmistrza Szydłowca i co za tym idzie promowaniu jego kontrkandydata Artura Ludwa, który wybory wygrał.

Już kilkanaście dni później, zaczęły pojawiać się pierwsze doniesienia jakoby Michał Kwiatek organizator akcji społecznej (jak sam się zarzekał, akcji nie skierowanej w stronę jakichkolwiek korzyści) miał otrzymać stanowisko w Urzędzie Miejskim. Przewijały się nazwy stanowisk: doradca, wiceburmistrz, kierowca, informatyk itp.

Na forach internetowych grzmiało, szczególnie na portalu Nasz Szydłowiec, gdzie niestety wszyscy są „anonimowi” (są tego dobre i złe strony). Internauci zarzucali Kwiatkowi to, że wygrał dla siebie posadę, że nie o to miało chodzić w tej akcji, że jest kłamcą, oszustem, że dołączył do szydłowieckiego betonu itp.

Michał Kwiatek nadal utrzymuje zdanie, że burmistrza Ludwa poznał tuż po zakończeniu pierwszej tury wyborów samorządowych, a sama propozycja współpracy pojawiła się już po wyborach. Niestety (dla Kwiatka oczywiście) wielu nadal w to nie wierzy, o czym świadczą komentarze już po oficjalnym wczorajszym komunikacie. Portal Nasz Szydłowiec publikuje pełną treść oświadczenia Michała Kwiatka. Równocześnie uprzejmie informujemy, iż wysłaliśmy do Michała Kwiatka prośbę (na prośbę czytelników) o przesłanie nam 20 punktów, które wchodzą w zakres jego obowiązków.

„Artura Ludwa, późniejszego Burmistrza Szydłowca poznałem 17 listopada ubiegłego roku, kiedy po pierwszej turze wyborów wiadomo było, że to właśnie on, będzie kontrkandydatem Andrzeja Jarzyńskiego. Zaproponowałem spotkanie na kawę, a Artur przyjął zaproszenie. Realizowałem tym samym swoją obietnicę z początku listopada, kiedy napisałem że osoba, która będzie kontrkandydatem Andrzeja Jarzyńskiego, może liczyć na moje poparcie i pomoc. Pierwsze słowa Artura do mnie brzmiały „na Facebooku wyglądasz inaczej”. Spotkanie przebiegło w miłej atmosferze, rozmawialiśmy na temat problemów gminy: zadłużenia, problemów z infrastrukturą, zwłaszcza na wsiach, zaniedbaniu spraw młodzieży czy braku inwestorów. Wymieniliśmy się poglądami na te problemy, a także pomysłami, jak te problemy można rozwiązać. Przedstawiłem kilka propozycji na rozwiązanie sytuacji. Niektóre moje pomysły się spodobały. Po tym spotkaniu, widzieliśmy się jeszcze kilka razy, tematy rozmowy były podobne. Już od pierwszego spotkania, cały czas deklarowałem chęć pomocy w poprawieniu sytuacji gminy. Nowy Burmistrz przyjął propozycję pomocy, która jednak wymagała większego zaangażowania z mojej strony niż do tej pory, dlatego zaproponowano mi stanowisko Doradcy Burmistrza. Ciężko było mi podjąć decyzję, o tak radykalnej zmianie. Pozostawienie dobrej, stabilnej pracy analityka, gdzie miałem już swoją pozycję, bardzo dobre zarobki i wielu przyjaciół było dla mnie bardzo trudne. Tym bardziej, że mam na utrzymaniu rodzinę. Wspólnie z żoną podjęliśmy decyzję, że w życiu warto robić to co jest ważne, a nie to co jest wygodne. Napisałem wymówienie, które mój szef przyjął życząc mi powodzenia, dostałem nawet referencje. W Sylwestra wróciliśmy do Szydłowca. Pierwszy dzień pracy w Ratuszu nie różnił się od innych pierwszych dni pracy. Podpisałem stertę papierów, otrzymałem kompletny zakres obowiązków składający się z dwudziestu punktów. Między innymi będę zajmował się tym, czym zajmowałem się przez cały listopad, czyli analizowaniem gminy Szydłowiec, urzędów i jednostek budżetowych, z tą różnicą, że dostęp do informacji będę miał znacznie łatwiejszy i moje analizy nie będą oparte jedynie o to, co dostępne w internecie, choć nie zawsze internauci będą odbiorcami. Częściej będą one trafiały na biurko Artura Ludwa. Oprócz analizowania, będę zajmować się również wieloma innymi sprawami takimi jak rozwijanie wsi, pomoc sołtysom w wykorzystaniu funduszy sołeckich, cyfryzacja gminy oraz to, na czym szczególnie mi zależy: pozyskiwanie inwestorów i tych małych i tych dużych. Każdy nowy biznes w gminie to korzyść! Ci, którzy mnie nie znają, albo którym nadepnąłem na odcisk w ten czy inny sposób stwierdzą, że skuwanie politycznego betonu było po to, żebym otrzymał jakiś stołek. Ci, którzy znają mnie od kilku lat, wiedzą, jakie są prawdziwe motywy moich działań i na czym najbardziej mi zależy. Niektórzy, anonimowi użytkownicy internetu już zaczęli mnie nawet obrażać i wyzywać. Ja mam zamiar dalej pracować dla dobra naszego miasta i satysfakcji z tej pracy nikt mi nie odbierze!”

kwiatekosiwadczenie