Zapraszamy!

Szydłowiec to dobre miejsce do życia?

Robert Górlicki: Kiedy kończyłem w 2001 roku studia, nie miałem wątpliwości, nie wyobrażałem sobie, abym mógł do Szydłowca nie wrócić. Z tym miejscem jestem związany od urodzenia, tutaj mieszkają moi rodzice, najbliżsi, znajomi. Po 13 latach pracy w szkole gimnazjalnej, rozmowach i dyskusjach prowadzonych z młodymi ludźmi coraz ciężej jest mi odpierać ich argumenty, podnoszące aspekt bezcelowości powrotu do rodzinnego miasta po ukończeniu szkoły średniej bądź studiów. To da się zauważyć, że bardzo duża liczba młodzieży, bardzo zdolnej do Szydłowca nie wraca. I to trzeba zmienić…

…ale jak?

RG: Wierzę, że tą tendencję można zmienić, należy jednak dać młodym ludziom możliwość rozwoju, perspektywę na przyszłość. Nie chciałbym by Szydłowiec był postrzegany jako miasto, które nie ma młodym, wykształconym ludziom nic do zaoferowania, by musieli oni szukać pracy gdzie indziej. Chciałbym, żeby tutaj zakładali rodziny, z tym miastem wiązali przyszłość zarówno osobistą jak i zawodową. Dlatego musimy walczyć o „lepsze jutro” dla naszego regionu.

A o co młodzież najczęściej pyta?

RG: Młodzież chyba nie do końca pyta. Oni obserwują, widzą, że w innym większym mieście, mają więcej szans na rozwój, na życie na lepszym poziomie. Ciężko dziś przekonywać kogokolwiek do tego by wrócił do Szydłowca.

Wyobrażam sobie, że jako kandydat do rady powiatu musisz mieć jednak pomysł jak tej sytuacji zaradzić… chodzi mi o problem bezrobocia, z którym jako radny będziesz się mierzył każdego dnia.

RG: Problem bezrobocia w naszym regionie, to nie łatwa sprawa. Nie jest to kwestia, która pojawiła się nagle, a niestety trwa już od kilkunastu lat. Myślę, że swego rodzaju problemem, który w istotny sposób powoduje ten stan rzeczy jest brak wspólnego działania na linii powiat – gmina. Nie możemy w tej sprawie obarczać winą jednej strony. Tutaj potrzeba wspólnej pracy, wspólnej polityki pro-lokalnej. Nie chciałbym powtarzać sloganów, które pojawiają się w praktycznie wszystkich wypowiedziach, ale jako samorządowiec na pewno, będę zabiegał o jak najszerszą możliwość zdobywania nowych kwalifikacji dla lokalnych bezrobotnych, poprzez ich uczestnictwo w kursach czy szkoleniach. Ponadto będę optował za wprowadzeniem uregulowań mających na celu zapewnienie wyłączności, bądź bardzo wysokiego procentu uczestnictwa bezrobotnych powiatu szydłowieckiego we wszystkich inwestycjach, inicjatywach realizowanych ( także przez firmy zewnętrzne) na obszarze naszego powiatu. Nasuwa się pytanie, dlaczego takie inwestycje jak chociażby realizacja projektu kluczowego czy budowa odcinka drogi S7, nie mogły, bądź nie mogą być współrealizowane przez licznie potrzebujących pracy mieszkańców naszego powiatu?. Być może wypadałoby w tej kwestii porozumieć się z wykonawcami i zawrzeć wiążące porozumienia i umowy o współpracy. Oczywiście to nie rozwiąże problemu bezrobocia, bo to jest tylko jeden z pomysłów, ale jeżeli zastosujemy „metodę małych kroków” i dołożymy do tego kolejne, o których mówią inni kandydaci , może się udać. Pomysłem wartym rozważenia jest także poszukiwanie możliwości zatrudnienia naszych lokalnych bezrobotnych przez firmy zewnętrzne realizujące swe inwestycje poza naszym powiatem.

Wszystko fajnie, tylko, że o tych sprawach mówi się przed każdymi wyborami. Dlaczego według Ciebie do tej pory nie udało się problemu bezrobocia poprawić i dlaczego w takim razie ma się to udać tym razem?

RG: Jak to mówią „nadzieja umiera ostatnia”. Wydaje mi się, że mentalność ludzi, a przede wszystkim tych sprawujących władzę powinna się zmienić. Mieszkaniec w tej układance powinien być podmiotem, a nie elementem polityki samorządowej. Trzeba się pochylić nad problemem bezrobocia bardzo poważnie, nie może to się ograniczać do rozdawania niezliczonej liczby stażów czy prac interwencyjnych, szczególnie w okresie bezpośrednio poprzedzających kampanię wyborczą. Być może należy zasięgnąć wiedzy gdzieś na zewnątrz, poszukać powiatów, gdzie pewne rzeczy się sprawdziły, a które możemy przenieść na nasz grunt. Nie zamykajmy się we własnym gronie, nie myślmy, że tylko my mamy rację… drażnią mnie sformułowania, że „tego nie da się zrobić” lub „na to nas nie stać, czy to jest nierentowne”. Podchodząc w ten sposób do problemu bezrobocia, będziemy w tym największym bezrobociu w Polsce trwać jeszcze wiele lat.

Jak dobrze rozumiem, według Ciebie winę za obecny stan rzeczy ponoszą władze samorządowe?

RG: Oczywiście nie można powiedzieć jednoznacznie, że gdyby były inne władze sytuacja Szydłowca byłaby lepsza. Nie da się ukryć, że Szydłowiec znalazł się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Zakłady, które kiedyś zatrudniały bardzo dużą liczbę osób, dziś albo nie istnieją, albo zatrudniają garstkę pracowników. Jest to niestety kryzys, który dotknął cały kraj. Z pewnością są możliwości by tę sytuację zmienić i należy te możliwości wykorzystać.

Zostawiając problem bezrobocia chciałbym Cię zapytać o Szydłowiec jako „miasto weekendowej turystyki”. O tym również mówi się od wielu lat, dziś faktycznie mamy odnowione główne zabytki czy miejsca w Szydłowcu. Czy według Ciebie zbliżający się okres lat 2014-2018 będzie właśnie tym momentem, turystycznego Szydłowca i całego powiatu?

RG: Mamy ogromny potencjał, by przyciągać turystów. Mamy zabytki, mamy piękną historię. Dziś faktycznie zrobiliśmy pierwszy krok ku temu, by turyści zaczęli odwiedzać Szydłowiec, jednak trzeba działać dalej, trzeba planować, trzeba szukać dodatkowych środków unijnych na promocję naszego regionu. Powinna to być wspólna sprawa powiatu i gminy, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie wykorzystać potencjał Szydłowca i całego regionu. Oprócz zabytków, które już są piękne, należy zadbać o dobrą kampanię reklamową i promocję gminy i powiatu na obszarze całego województwa jak i kraju. Bardzo ważny jest rozwój infrastruktury turystycznej, począwszy od planu zagospodarowania i wykorzystania lokalnego zalewu i jego otoczenia, stworzenia ścieżek rowerowych, ścieżek turystyczno – dydaktyczno – historycznych otwierających przed turystami szeroki wachlarz możliwości spędzenia, w sposób bardziej lub mniej aktywny, czasu w naszej gminie i powiecie. Ponadto należy w tym celu zacieśnić współpracę pomiędzy poszczególnymi gminami naszego powiatu oraz ewentualnie zainicjować współpracę z gminami i powiatami sąsiednimi. Ważne jest, aby oferta turystyczna była zróżnicowana, uwzględniająca potrzeby odwiedzających nasze miasto, którzy reprezentują różne grupy wiekowe. Może doczekamy czasów, w których to nasz Szydłowiec będzie podobnie postrzegany jak słynny na całą Polskę Kazimierz nad Wisłą, dlaczego by nie. Tym bardziej, że wokół Szydłowca również jest wiele ciekawych miejsc, a Szydłowiec powinien być taką małą stolicą turystyczną południowego Mazowsza.

Wspomniałeś o wspólnych działaniach na linii powiat – gmina. Jak sądzisz czemu do tej pory to się nie udawało? Mieszkańcy obserwują cały czas sytuację typu „to zrobiłem ja, a tamto ja” itp.…

RG: Dla mnie jako mieszkańca, tego typu podejście do sprawy jest niezrozumiałe. Reforma samorządowa zakładała pewną podstawową zasadę, zasadę pomocniczości. Zasadę, która ma opierać się na współpracy jednostek samorządu terytorialnego. Wyraźnie chcę zaznaczyć, że tylko poprzez współpracę o szerszym znaczeniu, możemy osiągnąć sukces jako całość!

Wyborcy pewnie są ciekawi, więc zapytam. Czym głównie będzie chciał zajmować się w radzie powiatu Robert Górlicki?

RG: Myślę, że podstawowym zadaniem wszystkich radnych powinna być próba odwrócenia tendencji rosnącego bezrobocia. Chciałbym również walczyć o to, by mieszkańcy naszego powiatu mogli bezpiecznie i godnie żyć nie myśląc o tym, czy są wstanie „dotrwać” do pierwszego danego miesiąca. Ważnym elementem moich działań samorządowych z pewnością będą szeroko pojęte działania związane z młodzieżą. Cieszy mnie ogromnie, że w Szydłowcu powstaje coraz więcej organizacji, stowarzyszeń, klubów sportowych, które organizują czas młodym ludziom. Takim grupom, którym chce się działać należy pomagać, należy szukać środków finansowych, które usprawnią ich działania. Jako nauczyciel mam również możliwość zauważać problemy finansowe młodych ludzi i ich rodziców. Dlatego jednym z moich celów będzie stworzenie wspólnego (obu samorządów) funduszu samorządowego. Nawet jeżeli miałbym być jedynym radnym, który się pod tym podpisze, to i tak będę oddawał część swojego wynagrodzenia na ten cel. Myślę, że taki fundusz byłby dobrym pomysłem. Oczywiście on nie rozwiąże wszystkich problemów, ale będzie doraźnie mógł wspierać chociażby tych, którzy najbardziej tego potrzebują.

Wielokrotnie w dzisiejszej rozmowie wspominałeś o swojej pracy w szkole. W związku z tym zapytam o szydłowiecką oświatę, czy zmieniłbyś coś? Czy może według Ciebie wszystko jest ok.?

RG: Od dawna w szkolnictwie niepokojące dla mnie są bardzo liczne klasy, co oczywiście wiąże się z pewnego rodzaju oszczędnościami. Wydaje mi się jednak, że jako samorząd powinniśmy zapewnić, bez względu na nieco wyższe koszty, młodym ludziom właściwy proces edukacji, a ten właściwy proces nie jest z pewnością możliwy, w klasach z tak dużą liczbą uczniów. Szkoła powinna być miejscem w którym uczeń spędza czas podczas zajęć lekcyjnych, ale także miejscem w którym uczniowie będą mieli możliwość rozwijać swoje zainteresowania czy umiejętności. Chciałbym również, aby szkolnictwo szydłowieckie było bardziej spójne, aby współpraca pomiędzy nauczycielami szkół: podstawowych, gimnazjalnych i średnich jak samymi placówkami była bardziej widoczna i aktywna. Myślę, że w istotny sposób mogłoby to wpłynąć na poziom edukacji i wzrost prestiżu i popularności naszych szydłowieckich szkół.

Mówisz o współpracy pomiędzy nauczycielami. Nie da się jednak ukryć, że Szydłowiec posiada ogromny potencjał ludzki. Ludzie w Szydłowcu pomimo wielu problemów z jakimi się borykamy, są bardzo pomysłowi i zaradni. Masz pomysł jak sprawić by współpraca na linii społeczeństwo – samorząd wygląda lepiej niż do tej pory?

RG: Oczywiście. Samorząd powinien otworzyć się na ludzi, którzy działają społecznie, którzy spraktykowali swoje działania i wiedzą jak to robić. Chodzi tutaj o pewnego rodzaju dialog społeczny, samorząd nie może zamykać się na pomysły i apele społeczeństwa. Być może dobrym pomysłem byłoby stworzenie czegoś w rodzaju „platformy konsultacyjnej”.

Do tej pory jednak dosyć często pomysły mieszkańców odbijały się od włodarzy jak „piłka od ściany”. Dlaczego według Ciebie tak się działo?

RG: Samorządowcy powinni zrozumieć, że to nie ludzie są dla nich, tylko oni są dla ludzi i należy się ze społeczeństwem liczyć przez cały czas, a nie tylko w okresie wyborczym. Myślę, że należy w pewien sposób pozwolić mieszkańcom współdecydować o losach Szydłowca, o inwestycjach, o zmianach. Być może przy jakichś dużych projektach, typu projekt kluczowy dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie nawet „referendum”, by mieszkańcy mogli wyrazić się, co sądzą o proponowanych zmianach wizualnych.

A Ty będziesz radnym, który będzie rozmawiał z ludźmi, będziesz chciał komunikować się z wyborcami, chociażby poprzez popularny Internet?

RG: Pewnie, że tak. Jestem osobą aktywną w Internecie, nie jest mi obcy facebook, a jeżeli będzie takie zapotrzebowanie to założę również bloga. Chcę być radnym nie tylko dla mieszkańców Szydłowca, ale oczywiście dla mieszkańców całego powiatu. Ludzie mają prawo być na bieżąco informowani o pracach władz gminnych i powiatowych, bo to przecież radni są przedstawicielami społeczności lokalnej. Nie obawiam się rozmów, szczególnie tych trudnych. Jestem otwarty na sugestie i pytania od mieszkańców, zapraszam już dziś wszystkich do współpracy. Sam mam zamiar informować mieszkańców powiatu o wszelkich sprawach dotyczących społeczności lokalnej, nad którymi pracują władze. Mam marzenie, że wspólnymi siłami doprowadzimy do tego, że powiat szydłowiecki za dziesięć, dwadzieścia lat będzie tętniącym życiem rejonem. Prężnie będzie funkcjonowała i rozwijała się turystyka. Chciałbym, aby za te kilkanaście lat w pełni była zrealizowana infrastruktura drogowa i kanalizacyjna na obszarze całego powiatu. Wierzę, że to wszystko o czym dziś rozmawialiśmy jest możliwe.

Robert jako historyka, chciałbym zapytać Cię na koniec właśnie o znajomość historii własnego miasta wśród społeczeństwa.

RG: Historia z reguły nie jest lubianym przedmiotem w szkole, tym bardziej jeżeli mówimy o historii własnego miasta, która jest jakby poza programem nauczania. Oczywiście fajnie byłoby to zmienić i w tym ogromna rola przede wszystkim nas pedagogów, ale nie tylko. Ta problematyka powinna być dyskutowana w domu, wśród znajomych, wtedy upowszechnienie tej wiedzy, szczególnie wśród młodzieży, byłoby dużo łatwiejsze. Zajęcia z historii Szydłowca i regionu są realizowane w szkołach w ramach godzin wychowawczych, ale jest to niewystarczające w związku problematyką, która jak na tak małe miasteczko jest bardzo bogata i ciekawa. W tym miejscu znów muszę wrócić do mentalności, ale tym razem mieszkańców, którzy również powinni sami interesować się miejscem w którym żyją.

Próbując podsumować naszą rozmowę, która dotyczyła w głównej mierze przyszłości, zapytam czy nie wydaje Ci się, że takie oswajanie młodych ludzi z historią Szydłowca może stworzyć swoiste poczucie tożsamości, które może sprawić, że więcej młodych ludzi będzie chciało wrócić do rodzinnego miasta?

RG: Myślę, że trafiłeś w sedno. Kwestia identyfikacji z historią, z Szydłowcem, jest podstawą, aby tutaj wrócić, by tutaj żyć…