Jestem wobec tego miasta krytyczny, choć może nie tyle względem miasta, co do jego włodarzy i mieszkańców. Cóż, od lat Szydłowcem rządzą w dużej mierze nieudolni ludzie. Piszę „w dużej mierze”, ponieważ coś tam udaje się zrobić.
Pochylmy się nad naszym losem
Dziś chciałbym pochylić się (nienawidzę tego sformułowania) nad problemem braku poważnego inwestora na terenie Szydłowca, który zatrudniłby kilkaset osób. Skala bezrobocia w powiecie szydłowieckim jest nam rewelacyjnie znana, to że lata temu ludzie w Szydłowcu mieli pracę, również wszyscy dobrze wiemy. Obecnie czekamy na inwestora jak na gwiazdkę z nieba, inwestora którego obiecują nam wszyscy, którzy startują w wyborach samorządowych co cztery lata.
Nie ma takiego i nie wiadomo czy w najbliższym czasie będzie. Póki co głośno o inwestorach, którzy chcą otwierać na naszym terenie fermy norek lub drobiu, ale to miejsca pracy dla kilku/kilkunastu osób. Poza tym mieszkańcy, którzy mieliby mieszkać w pobliżu takich inwestycji wyrażają na ich temat różne zdania.
Mógł być basen, może będzie przetwórnia
Do napisania dzisiejszego tekstu skłoniła mnie informacja, która ścięła mnie z nóg. Wyobraźcie sobie, że w roku 2015 w Szydłowcu pojawił się inwestor, który chciał wybudować ….3 kondygnacyjny obiekt rehabilitacyjno – leczniczy z basenem zewnętrznym….basenem który mógłby być obiektem użyteczności publicznej. Ileś tam miejsc pracy, szansa zarobku dla firm budowlanych z naszego terenu. Dlaczego ta inwestycja nie doszła do skutku? O to zapytam w najbliższych dniach burmistrza Szydłowca.
Powód dla którego inwestycja nie udała się, nie mieści się w głowie zwykłego mieszkańca, dlatego będę chciał dowiedzieć się więcej. Mam nadzieję, że plotki mówiące o niechciejstwie władzy nie okażą się prawdziwe. Będzie ciąg dalszy tej sprawy, tego możecie być pewni.
W chwili obecnej na tapecie są rozmowy szydłowieckiego Urzędu Miejskiego z inwestorem, który chce na naszym terenie wybudować przetwórnię soków owocowych. Wiem, że u inwestora z okolic Grójca był w odwiedzinach burmistrz Szydłowca z jednym z szydłowieckich radnych miejskich. Wstępnie jestem z z tym inwestorem umówiony na rozmowę, do której mam nadzieję niebawem dojdzie. Osobiście mocno trzymam kciuki za powodzenie tej inwestycji, choć znów dochodzą do mnie niepokojące sygnały.
Zdaję sobie sprawę, że ludzie często powtarzają nieprawdziwe pogłoski i przypuszczenia. W niektórych sytuacjach wiem, że celowo mogę być wprowadzany w błąd, ale słucha się tego wszystkiego i często brakuje słów. Po „mieście” krążą wieści, że takich inwestorów „przegonionych” z Szydłowca było już kilku. Nie chce mi się w to wierzyć i w sumie to nie wierzę, ale sygnały są niepokojące. Dotyczy to ponoć obecnej władzy, jak i poprzedniej.
Zamiast skuć złe nawyki, zabetonowaliśmy się w sposobie myślenia
Cały czas uważam, że obecna władza nie ma pomysłu na rozwój Szydłowca. Tak jak czasami piszecie, nasi włodarze od lat są mentalnym „grajdołem”, zresztą my mieszkańcy również. Nie ma u władzy nikogo, kto walnąłby pięścią w stół i wyznaczył odważny kierunek rozwoju! Znalezienie inwestora czy turystyka? Lepsze przetargi czy konkursy? Można by tak jeszcze wymieniać. Z boku wygląda to cały czas jak błądzenie we mgle, ze strachem w oczach, aby tylko się nie wychylić bo mnie coś zmiecie. Cały czas jesteśmy na etapie planowania, gdybania. Może się uda, może ktoś da pieniądze, może będzie dobrze, oooo już minęło dwa lata i aby do kolejnych wyborów. Słabizna.
To miasto potrzebuje gruntownych zmian, bo póki co kolejne dwa lata tkwimy w …zabetonowanym toku myślenia.