Po pierwszej debacie miałem mieszane uczucia i dość długo zbierałem się, aby cokolwiek o niej napisać, aż w końcu pominąłem ten temat. Do wczoraj, gdy podczas drugiej debaty nabierałem co raz większej wiary w siłę mieszkańców naszego miasta. Na wczorajszej debacie było blisko 25 osób, wielu we wcześniejszych rozmowach udziału nie brało. Dla przykładu tydzień temu było ponad połowę mniej uczestników….

Do tego wczoraj padło również wiele konkretów….

Myślę, że głównym jakby ojcem sukcesu wczorajszej debaty był jej prowadzący czyli Pan Wojciech Kłosowski (ekspert samorządowy, specjalista w dziedzinie strategicznego planowania rozwoju lokalnego. Doradza samorządom lokalnym w Polsce i kilku innych krajach Europy). Lekkość i przyjazny sposób prowadzenia dyskusji z pewnością podobał się uczestnikom debaty.

A towarzystwo było naprawdę wyborne, bo stawili się: urzędnicy (ale raczej jako osoby prywatne), emeryci, młodzież, artyści, sportowcy, nauczyciele, przedsiębiorcy, lokalne media itd.

Debata rozpoczęła się jak to zawsze bywa od krótkiego przedstawienia każdego z uczestników, po części zapoznawczej Pan Kłosowski zadał pytanie „Co jest fajnego w Szydłowcu? na co warto zwrócić uwagę? czym warto się pochwalić?”. Debatujący nie mieli problemów z odpowiedzią, co z pewnością wynika z tego że lubią i kochają swoje miasto. Jedni zwracali uwagę na potencjał ludzki i wspaniałą historię naszego Szydłowca, inni chwalili pracowitą i zdolną młodzież, a jeszcze następni zachwycali się pięknem krajobrazu i zabytków.

Ciut trudniej zrobiło się , gdy padło pytanie „Co jest nie tak w Szydłowcu? co należałoby zmienić?”. Kilka osób wstrzymało się od głosu, ale Ci którzy wypowiedzieli się w tym temacie zauważyli bardzo ważne i prawdziwe problemy z którymi borykamy się na co dzień. Oberwało się jak to zwykle bywa w takich przypadkach lokalnej władzy, która uznawana jest za bardzo złą , a wręcz szkodliwą dla społeczeństwa, stawiano jej zarzut uprawiania zbędnej polityki.

Skrytykowano też ludzi, których w poprzednim pytaniu chwalono za potencjał, tym razem społeczeństwu oberwało się za brak chęci do działania oraz brak świadomości, że można dokonać wielkich zmian.

Zwrócono również uwagę na marazm gospodarczy, ale wiadomo że dzieje się tak nie tylko u nas. Ciekawym problemem wydaje się również brak promocji miasta na zewnątrz, tak naprawdę niewielu Polaków wie o Szydłowcu i niewielu chce nas odwiedzać, a przecież w przyszłości chcemy być miastem słynącym z weekendowej turystyki.

Dyskusja toczyła się na różnych płaszczyznach, czasami brnęła w bardzo delikatne i głębokie sfery , ale akurat nad tym świetnie panował Pan Wojtek. Wręcz zachwycony byłem tym, że na dobrą sprawę nie pozwolił dyskusji potoczyć się w kierunku ” nawtykajmy burmistrzowi, staroście i innym urzędnikom, przecież tak łatwo wbijać nóż w plecy nieobecnym”.

Starał się raczej uświadomić zebranym, że z władzą trzeba współpracować, a przynajmniej starać się o tą współpracę walczyć, nawet wtedy kiedy włodarze nie wykazują takiej ochoty. Nie wolno zapominać, że to władza jest dla nas, a nie na odwrót, według mnie jeżeli dzieje się inaczej to tylko dlatego że sami do tego dopuściliśmy.

Oczywiście boli, albo trochę martwi brak włodarzy na wczorajszym „posiedzeniu” bo gdyby byli z pewnością dyskusja była by i bardziej burzliwa i być może bardziej konstruktywna. A może wszyscy by się pobili? nie wiadomo…

Nie da się jednak zauważyć jednego prostego faktu , że włodarze miasta Szydłowca nie chcą rozmawiać ze swoimi mieszkańcami. Możliwe, że jest tak w każdym innym mieście w Polsce, ale że u nas? to nam się nie podoba. Mieszkańcy mają wiele pomysłów na zmiany, aby w mieście żyło się lepiej i przyjemniej, mają też wiele zastrzeżeń co do wykonywanych ruchów czy organizowanych imprez mniejszych lub większych… ale skąd mają to wiedzieć włodarze skoro nie rozmawiają z ludźmi o tych sprawach? Brakuje dialogu i to bardzo, jeszcze raz podkreślę DIALOGU na linii mieszkańcy —-włodarze i nie mam tu na myśli dialogu na zasadzie ” ja mówię Wy słuchacie”.

Na wczorajszym spotkaniu nawiązała się chęć współpracy i sporo pomysłów. Myślę , że mimo wszystko jeszcze za wcześnie mówić o konkretach i mam nadzieję, że uczestnicy spotkania zgodzą się ze mną. Warto poczekać na jakieś działania, które pozwolą mówić że w Szydłowcu zaczyna się coś dziać, że idą zmiany, że społeczeństwo będzie potrafiło się zorganizować.

Wspomniany został wczoraj temat budowy skateparku w Szydłowcu. Rok temu na podobnym spotkaniu kilku młodych chłopaków przedstawiło taki pomysł. Ogromny zapał, zebrali ponad 800 podpisów od mieszkańców, na petycji do burmistrza Szydłowca… podpisał się również burmistrz Szydłowca. Były spotkania, była projekty, były również pieniądze… a skateparku nie ma…

Zastanawialiśmy się czego zabrakło tym młodym ludziom w dążeniu do celu ? Nie można im odmówić energii którą posiadali na początku, zabrakło im jednak wytrwałości, wiedzy i doświadczenia oraz wizji perspektywicznej. Właśnie te cztery punkty: energia, wytrwałość, wiedza i doświadczenie oraz wizja perspektywiczna według uczestników wczorajszej debaty są najważniejsze by udawały się różne działania. Te cztery punkty powinny być wyznacznikiem każdego realizowanego projektu. Łatwo się mówi, być może trudniej wykonać, ale kto nie próbuje ten nie ma jak to ktoś kiedyś powiedział.

Takich debat jak ta wczorajsza powinno organizować się więcej, inaczej wszyscy gdzieś tam zamknięci w swoim małym świecie, przed ekranem swojego komputera i w swoich środowiskach nic nie zdziałamy. Musimy namawiać naszych włodarzy z uporem maniaka by również uczestniczyli w takich spotkaniach. Z chęcią byśmy usłyszeli co myśli burmistrz, radny , starosta czy naczelnik o naszych pomysłach na lepsze życie w Szydłowcu.

Niech ta wczorajsza, bardzo pozytywna debata będzie tego zaczątkiem, zdaje się że można rozmawiać w Szydłowcu a nawet trzeba, bo ludzie muszą się czasami uzewnętrznić.

Na koniec idąc tropem polskiego wieszcza Adama Mickiewicza można by rzecz ” Nic pożądańszego , a nic trudniejszego na ziemi, jak prawdziwa rozmowa”.