Dla niektórych z nas te świąteczne dni pamięci o zmarłych są ciężkie do przetrwania. Ciężko jest pamiętać o tym, że takie są reguły gry, która nazywa się „życie”. 

Każdy z nas wie, że na dobrą sprawę po to się rodzimy, żeby wycisnąć z życia tyle ile się da, a finałem każdego życia jest…śmierć. Finał z którym niewielu potrafi sobie poradzić. Jedni śmierci się boją, drudzy chcą umrzeć szybko, nie chcą ciężkiej choroby. Są też tacy, głównie ludzie wierzący, którzy śmierć uważają za nowe życie. 

Nie będę pisał jakie jest moje zdanie na temat śmierci, bo nie to jest głównym tematem tego tekstu. Chciałbym jedynie skromnie zwrócić uwagę, jak ważne jest to, by życie przeżyć jak najlepiej. By dać z siebie wszystko, by kiedy nadejdzie ostatnia godzina niczego nie żałować. 

Łatwo się mówi, trudniej wykonać, bo nikt z nas nie chce umierać. Nikt z nas nie chce również by umierali nasi najbliżsi. Sam do tej pory straciłem trzy bardzo ważne osoby w moim życiu, trzech bardzo mądrych gości. Każdy z nich umierał w innym momencie mojego życia, i każdej tej śmierci okropnie żałuję. Z mądrości każdego z nich mogłem czerpać jeszcze przez lata. W tych dniach w sposób szczególny ich wspominam, choć staram się pamiętać o nich również na codzień. Dziadkowie, Jacku, do zobaczenia kiedyś tam. 

Usłyszałem dziś gdzieś trafne podsumowanie: „Człowiek umiera dwa razy. Pierwszy raz, kiedy przestaje bić serce. Drugi raz, kiedy nikt już o nas nie pamięta”.

Żyjmy więc tak, aby pamięć o nas przetrwała.