Odzew marny. Z pięciu kandydatów na burmistrza do konfrontacji wystąpiło trzech. Kandydatów na radnych proporcjonalnie zgłosiło się zdecydowanie mniej. Pierwszym odważnym jest Stefan Wesołowski. Kolejne wywiady, które opublikujemy w najbliższych dniach będą: z Ingą Pytką – Sobutką, Agnieszką Klepaczewską, Arturem Koniarczykiem, Jakubem Targowskim oraz z Robertem Górlickim. Brawo za odwagę przed wyborcami.
Zapraszamy do rozmowy ze Stefanem Wesołowskim, kandydatem do Rady Powiatu:
Jest Pan osobą ogólnie znaną, pełnił Pan w przeszłości przeróżne funkcje, chce się Panu jeszcze próbować w Szydłowcu coś robić?
Stefan Wesołowski: Odpowiedź jest bardzo prosta. Takim moim celem, prawdopodobnie ostatnim już, jest przywrócenie do życia szydłowieckiego Dworca PKP. Mam oczywiście projekt na te działania. Chciałbym przystosować go do wypełniania funkcji powiatowego centrum obsługi ruchu turystycznego. Mam w tym doświadczenie, wielu pewnie pamięta, jak w czasach komuny zawziąłem się i wybudowałem Młodzieżowy Ośrodek Kultury w Szydłowcu, na tamte czasy był to jeden z lepszych klubów w Polsce.
No właśnie zostańmy na chwilę przy młodzieży, która od lat narzeka, że nic się dla nich nie organizuje. Jest szansa wybudować dla nich coś podobnego jak MOK?
SW: Nie trzeba budować, to jest! Już dawno powiedziałem, że plac Targowiska Miejskiego to świetny „amfiteatr”, również pawilon handlowy, który stoi nie wykorzystany, a można zrobić z tego bardzo dobry klub młodzieżowy. Drugie miejsce to dawna „łaźnia” przy ulicy Kąpielowej. Mówi się o kinie „Górnik”, ale tutaj bym polemizował, za dużo środków finansowych by to pochłonęło. Obiecuję, że jeżeli burmistrzem zostanie Andrzej Jarzyński i nie będzie miał oporów co do współpracy ze mną, ja napiszę bezpłatnie projekt, na szkołę muzyczną w „łaźni” czy w innym lokalu. Może być jednak ciężko, ponieważ Andrzeja Jarzyńskiego uważamSW: za typowego „narcyza”, gdzie według niego nie jest miasto dla Jarzyńskiego, tylko Jarzyński dla miasta. Jest to totalny lans, on nic nie zrobi, nie da nikomu szansy, bo najlepsze pomysły ma on, a nie nikt inny.
Wróćmy do Dworca PKP…
SW: Dworzec Kolejowy można być znakomitym miejsce dla mieszkańców naszego powiatu. Nie wiem czy wiesz, ale tam są podziemia, cały dworzec jest podpiwniczony. Właśnie tam może zostać ulokowana jedna z fajniejszych w Polsce powiatowej dyskoteka. Przede wszystkim obsługa ruchu turystycznego, ale do tego potrzeba naprawdę dużej wyobraźni.
Pojawiają się jednak argumenty, że jest to daleko od miasta…
SW: To nie jest argument. Daleko od miasta jest również Stara Wieś. Daleko jest Bodzentyn, a ludzie jeżdżą na narty. Dziś ludzie mają samochody.
Ale dworzec kolejowy powinien raczej pełnić inne funkcje niż dyskoteka?
SW: To jest właśnie to o czym mówiłem. Dworzec PKP powinien być początkiem szydłowieckiego ruchu turystycznego, dużej pętli ścieżki rowerowej, pieszej czy samochodowej. Rozmawiałem już z przewoźnikami kolejowymi i jest oczywiście szansa, na wycieczki kolejowe grup zorganizowanych. Wówczas taki przewoźnik jest wstanie uwzględnić zatrzymanie się w Szydłowcu, jadąc z Warszawy lub Krakowa. Na tę chwilę mamy tylko dwa pociągi, które zatrzymują się w Szydłowcu…
Ostatnio zrobiłem taką nazwijmy to prowokację. Przyjechali moi znajomi i chcieliśmy sprawdzić obsługę turysty w Szydłowcu. Niedziela. Punkt informacji turystycznej na Rynku Wielkim – zamknięty. Lokale gastronomiczne pozamykane. Straszne. W ogóle uważam, że ten punkt na Rynku powinien być zamknięty, a pomieszczenie po nim oddane hotelowi „Pod Dębem” na kawiarnię. Cała obsługa ruchu turystycznego powinna znajdować się na dworcu. Nikt w Szydłowcu nie wpadł na pomysł współpracy z PKP, współpracy ze szkołami, instytucjami itd.
Mnie i mojemu przyjacielowi dworzec kolejowy jest potrzebny, ponieważ w tym roku uruchomiliśmy projekt „Stacja Borki” w Gminie Chlewiska. Chcemy zbudować instalację upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej, która to będzie składową większej instalacji pod nazwą „Chrystus Królem Polski”. Prace są już realizowane. Finalizację planujemy na 2016 rok.
Od kilku lat na forach internetowych mieszkańcy Szydłowca znają Pana głównie z walki z Gminą Szydłowiec o pieniądze, które należały się Wspólnotom Mieszkaniowym. Zakończył się już ten spór?
SW: Powiem tak. W 2010 r. razem ze śp. Norbertem Turkiem postanowiliśmy powalczyć o pieniądze, które jak się dowiedzieliśmy należą się Wspólnotom. Wystąpiliśmy do sądu, okazało się, że mamy racje i Gmina Szydłowiec oddaje te pieniądze. Mimo wszystko wspólnoty poniosły ogromne straty. Nie można było robić racjonalnych remontów, VAT na te usługi z 7% skoczył na 23 %. Dla mnie był to mafijny, nazywam to po imieniu, sposób skredytowania gminy cudzymi pieniędzmi. Nie mogę jednego zrozumieć, że szydłowiecki prokurator nie doszukał się znamion przestępstwa, a gdzieś tam w Polsce faceta skazano za to, że ukradł batona. Tam przestępstwa się doszukali. Na szczęście sądy cywilne wydały nakazy do zwrotu tych pieniędzy. W tym samym budynku, dwa różne wyroki.
Dziś mam przeróżne zapytania od mediów nieprzychylnych obecnemu rządowi, o dokumentację tej sprawy, o wywiady ze mną. Odmawiam. Uważam, że jest to nasza wewnętrzna sprawa. Mam jednak pytanie do Pana Piotra Adamskiego. Czy Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych nie doszukuje się w tym procederze sprzeczność z prawem, że w udziale własnym Gminy brały przywłaszczone pieniądze? To jest ciekawe.
Startuje Pan do powiatu, jednak mieszka Pan na szydłowieckim os. Wschód i pewnie niektórzy mieszkańcy będą na Pana głosowali. Ma Pan jakieś plany dla tego osiedla?
SW: Na tym osiedlu jest jeden problem. Parkingi.
Może by tak rozwinąć?
SW: Marcin, sam wiesz, bo też tutaj mieszkasz. Mamy ogromny problem z parkowaniem, pod każdym blokiem. W strukturach powiatu jest zarówno Straż Pożarna i Wydział Budownictwa i Architektury. Dlatego w tym miejscu kolejne moje pytanie, tym razem do strażaków. Czy na jakikolwiek wypadek, straż jest przygotowana by dostać się do palących się samochodów. Już jeden pożar na osiedlu był i wcale nie było łatwo, musieliśmy przepychać samochody. Największy problem jest na parkingu pewnego dyskontu, który każdy zna. W tym miejscu powinien być nakaz od władz, żeby dyskont ten wybudował parking. No ale jak pracują w Gminie ludzie np. z Radomia, to taki ktoś ma koło nosa czy parking jest czy go nie ma. Chciałbym również dodać, że jak kładli na osiedlu kostkę zdjętą z Rynku, to już koło mojego bloku nie ma. Bo z tego bloku wyszła nagonka na władzę. A przecież w tym bloku mieszka człowiek, co ma amputowaną nogę. Na osiedlu Wschód jest straszny bałagan organizacyjny, a hamulcowym wszelkich działań jest według mnie Pan Kazimierz Piotrowski. Mamy przecież z tego osiedla również radną miejską, Panią przewodniczącą Krystynę Bednarczyk, czy zrobiła coś dla naszego osiedla?
Nie chciał Pan skonfrontować się z Panią Bednarczyk? Na forach internetowych wielokrotnie wymieniał Pan to nazwisko w komentarzach. Może trzeba było startować do Gminy?
SW: Zrobiłem pełną analizę w kontekście kandydowania do miasta i powiatu i doszedłem do wniosku, że nie będę swoim nazwiskiem legitymizował taką poczwarę jak Rada Miasta Szydłowiec. Dlaczego? Dlatego, że radni miejscy wiedząc o procederze o którym ja wciąż mówię, że są nieuczciwości w gminie. Nie reagowała Pani Bednarczyk, Regionalna Izba Obrachunkowa zaczęła inaczej przyglądać się papierom w Gminie. Gmina według mnie zarządzana jest bardzo marnie. Skarbnik Gminy to według mnie totalna kompromitacja. Pani Bednarczyk będąca mieszkanką tego osiedla, nie zrobiła dla tej społeczności totalnie nic. Ją to osiedle w ogóle nie interesuje, ludzie ją wybierają, ale to już sprawa elektoratu. Kilka lat toczyłem boje o piaskownice – zlikwidowali. O miasteczko ruchu drogowego – stoją kikuty sterczące. Czy ma Pani Bednarczyk jakieś poczucie estetyki? Nie drażni ją brak placów zabaw, nie drażni ją nieskoszona trawa? Zrobiła się w Gminie jedna wielka klika. Wolę krytykować radę miejską nie będąc radnym, bo sam i tak bym nic nie zdziałał będąc w niej.
A skąd ta krytyka wniosku kluczowego, który również pojawia się w Pańskich wpisach na forach internetowych?
SW: Już sam projekt kluczowy był jakby m.in. naszym pomysłem czyli moim, moich przyjaciół konserwatorów, współpracowników z Kancelarii Doradztwa Gospodarczego. To my daliśmy impuls, to my pokazaliśmy, że Szydłowiec zasługuje na rewitalizację. I Andrzej Jarzyński to zrobił, wyremontował, ponieważ należy odróżnić rewitalizację i remont. Rewitalizacja polega na przywróceniu obiektów do stanu pierwotnego i za to mu dziękuję. Mimo wszystko nie zgadzam się z metodami, które zostały zastosowane, ponieważ według mnie te metody odbiją się tym obiektom „czkawką”, prace konserwatorskie przyniosły tym obiektom więcej szkody niż pożytku. Zauważyłem straszne niechlujstwo wykonawcy. Ratusz jest źle zrobiony, Zamek szkoda gadać: zamontowanie wind spowoduje dodatkowe drgania, a przecież wiemy, że Zamek usytuowany jest na sztucznej wyspie, nie wykonano ogniowego zabezpieczenie struktury dachowej i co najważniejsze, o co pytam – gdzie się podziała dachówka z Zamku?
Startując do Rady Powiatu, będzie Pan musiał zmierzyć się z problemem bezrobocia, brakiem miejsc pracy, czy nowych inwestorów. Co na temat ma do powiedzenia Stefan Wesołowski?
SW: U nas to bezrobocie jest bardzo pozorne, ono jest na papierze. Największą grupą bezrobotnych są młode kobiety, które siedzą w domach i pilnują dzieci. Te kobiety mają skończone studia, mają jakieś marzenia, taka kobieta chciałaby rano wstać, zrobić makijaż i iść do pracy. Po pierwsze może i tej pracy nie ma, ale po drugie, kto zaopiekuje się dzieckiem? Więc ja jako radny powiatowy informuje, że napiszę projekt, a jest taka możliwość, tzw. „domowe przedszkole”. Jest możliwość, że jak dziadek z babcią zaopiekują się wnuczkami to dostaną stypendium. To jest pierwszy temat, który może umożliwić matkom poszukać pracy, bo póki co mają czas tylko na to by pójść do „pośredniaka”.
Po drugie jestem fanem przeróżnego rodzaju „spółdzielni socjalnych” i karteli gospodarczych. Są na to w Unii ogromne pieniądze.
Bardzo dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie na przedmieściach Warszawy hali wystawienniczo – targowej, gdzie nasi przedsiębiorcy mogli by sprzedawać swój produkt, bo przecież im zależy na zbycie. Trzeba zmienić podejście, że każdy wytwórca w Szydłowcu jest konkurencją, to chora sytuacja. Ten układ można zmienić, tworząc właśnie takie miejsca. Hala targowa – Szydłowiec z produktami szydłowieckimi, wszystkimi. Leży w Szydłowcu również promocja w Internecie, nie mają stron WWW, nie wiedzą co to pozycjonowanie stron, a przecież dziś wszystko załatwia się przez Internet, drogą mailową.
Dużego inwestora w Szydłowcu nie uświadczymy. Mam pytanie do Andrzeja Jarzyńskiego, czy wie ile kosztuje przygotowanie 10 arów strefy przemysłowej? Ja już nie mówię o hektarze. W tych polach, w tej pustyni, którą on proponuje, tam nikt nie przyjdzie. Sam próbowałem ściągnąć dwóch inwestorów w celach komercyjnych, nie udało się, koniec tematu.
Wiele lat temu był Pan związany z kulturą szydłowiecką. Jak dziś widzi Pan kulturę w naszym mieście?
SW: Wtedy kiedy ja byłem dyrektorem Domu Kultury w Szydłowcu, brakowało mi jednego. Internetu. Potrzeby były mniej więcej takie same, albo i większe. Ciężko mi powiedzieć coś o dzisiejszej kulturze w Szydłowcu, bo na dobrą sprawę nie uczestniczę w wydarzeniach kulturalnych. Obecna dyrekcja według mnie skupiła się na statycznym działaniu. Zlikwidowano klub fotograficzny, klub plastyka, klub filmowy itd. Pozostały jakieś szczątki tańca, klubu emerytów i rencistów. Pamiętam, że cały czas powtarzałem, że Dom Kultury z Zamku trzeba przenieść, by wybudować nowy Dom Kultury tutaj gdzie dziś jest szkoła im. Jana Pawła II. Na dobrą sprawę co dziś można zrobić w Domu Kultury oprócz wystaw i spektakli? Dom Kultury, który nie ma własnego życia w sobotę i niedzielę, nie jest Domem Kultury. Gdy będę radnym, chciałbym zrealizować coś w stylu „mobilnego domu kultury”