{phocagallery view=category|categoryid=11|limitstart=0|limitcount=17}

Kibiców na trybunach było całkiem sporo jak na panującą chłodną i wietrzną pogodę. Wszyscy mieli nadzieję, że piłkarze obu drużyn rozgrzeją ich swoją grą i będą mieli wiele okazji do oklaskiwania swoich ulubieńców.

Kibice Szydłowianki dość szybko mieli okazję do burzy oklasków, bo już w 6 minucie po podaniu Dawida Walkiewicza do bramki przeciwników z Przysuchy trafił Łukasz Janik jeden z najlepszych strzelców tej klasy rozgrywkowej. No, a po strzeleniu bramki mecz 'siadł’, Oskar starał się konstruować atak pozycyjny, a Szydłowianka uporczywie się broniła. Piłkarze z Szydłowca zaatakowali jeszcze raz w pierwszej połowie i po zamieszaniu w polu karnym trafili do bramki bramkarza przysuskiej drużyny Studzińskiego. Choć nasi zawodnicy unieśli już ręce w geście triumfu, a kibice skakali z radości to jednak po chwili na stadionie miejskim słychać było jęk zawodu, ponieważ sędzia nie wiadomo dlaczego nie uznał bramki. Tak więc do przerwy 1:0 dla naszych , po dość nudnych 45 minutach.

Na drugą połowę zawodnicy Szydłowianki wyszli jako pierwsi, być może dlatego by przestraszyć przeciwnika. Druga połowa była już dużo lepsza od pierwszej, szybsze akcje i więcej strzałów po obu stronach boiskach, nie brakowało również ostrych spięć na które sędzia najczęściej nie reagował kartkami.

Mimo, że zespoły atakowały raczej po równo, to jednak nasze ataki były dużo groźniejsze. Przynajmniej jedna z akcji była 1000% procentowa, gdy jeden z zawodników Szydłowianki wypuścił Łukasza Janika sam na sam ze Studzińskim praktycznie wszyscy kibice wstali ze swoich krzesełek…niestety tylko Łukasz Janik wie dlaczego zmarnował tą sytuację i dlaczego zamiast lobować bramkarza przeciwników próbował go jeszcze mijać.

Oprócz zmarnowanej sytuacji Janika było jeszcze kilka innych. Warto zauważyć aktywnego po lewej stronie boiska Dawida Walkiewicza, niestety z tej aktywności niewiele wynikało, bo albo wrzutki w pole karne była za lekkie, albo totalnie niedokładne, albo lądowały pod nogami zawodników Oskara. Między innymi przez te niewykorzystane sytuacje popularny „Żużel” został zmieniony przez trenera KS-u Andrzeja Koniarczyka.

Żeby nie pisać tylko o drużynie z Szydłowca, trzeba zaznaczyć że Oskar Przysucha też miał swoje sytuacje, ale dzielnie w naszej bramce spisywał się Paweł Wieczorek. Było to najczęściej wymieniane nazwisko podczas meczu przez spikera Kazimierza Bilskiego.

Na szczęście do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i nasi piłkarze mogli wykonać taniec radości na środku boiska. Do końca rundy jesiennej pozostały dwie kolejki, w tym momencie Szydłowianka ma sześć punktów przewagi nad drugim w tabeli Oskarem Przysucha i praktycznie może być pewna zimowania na fotelu lidera. Czyżby było to marsz do czwartej ligi ? Póki co zanosi się na to, że tak.

SZYDŁOWIANKA – Oskar Przysucha 1:0 (1:0)

Bramka: Łukasz Janik 6′

Szydłowianka: Wieczorek, Łaciak, Drożdżał, S. Jakubczyk, Wiatrak, Walkiewicz (Miller), P. Janik (Rafalski), Gawor, Okła (Gaławanow), Szyszka, Ł. Janik.

Oskar Przysucha: Studziński – Mat.Stolarek, Kucharski, Moskwa, Tomasik (83′ Łukasz Sapieja) – Obuch, K.Siwek, Kszczotek (87′ Daniel Siwek), Sz.Stolarek (46′ Jakub Sapieja) – Wajszczuk (60″ Pałgan), Płuciennik